Wednesday, September 6, 2017

Kiedy nie masz siły, albo masz - ale lenia.

Cześć! Ostatni tydzień byłam w domku zupełnie sama i mam pytanie - jak Wy, ludzie będący samotni i biorący po dwa psy (albo i więcej!) sobie radzicie? Czy to kwestia nie bycia takim małym leniuszkiem, jak ja, motywacji, samozaparcia, czy nieustającej pasji do psiego tego i owego (Boże, nie ma tu żadnego podtekstu, żeby nie było!)?




[caption id="attachment_1076" align="alignnone" width="5472"]feta2 fot. Martyna Rudnicka[/caption]

Przechodząc do rzeczy - zostanie z Fetą sam na sam (no dobra, niezupełnie sam na sam, bo towarzyszyła nam jeszcze moja urocza kicia) doprowadziło mnie do granic wytrzymałości i wyssało ze mnie wszystkie pokłady energii, jakie kiedykolwiek miałam. Wychodzenie na trzy spacery dziennie, z czego jeden ten dłuższy, plus praca na pełen etat, do której sam dojazd zajmuje około godziny, zabiły moje nadzieje na lepsze jutro i uświadomiły, że owe jutro faktycznie mogło być wczoraj. Nie będę tutaj nikogo okłamywać - było kilka dni, kiedy Feta w ogóle nie doświadczyła długiego spaceru, bo sama myśl o mijaniu się z psami (nadal pracujemy nad szczekaniem i darciem japiszona - odpuśćcie mi, jestem w tym nowa!), sporadycznym ciągnięciu (.. no mówię przecież, że nad tym pracujemy!) czy zwyczajnie o tym, że po powrocie będę musiała jeszcze ogarnąć mieszkanie i ugotowac sobie obiad, uwieńczając dzień zabawą z Franką, powodowała, że nie potrafiłam się zmotywować do niczego ponad szybki spacerek po osiedlu.


Wiem, wiem, że brzydko. I wiem, wiem, że a co Ty sobie myślałaś, jak kupowałaś psa, że nie trzeba będzie z nim chodzić?; Ej! Oczywiście, że wiedziałam, że trzeba będzie wychodzić! Proszę się nie denerwować, po prostu jestem rozpieszczonym przez życie białasem, który przyzwyczajony do obecności swojej drugiej połówki, wsparcia i czyjegoś towarzystwa nie zawsze potrafi zachęcić samego siebie wystarczająco skutecznie do rzeczy, które należałoby robić. Przeciez to tak po cichu; przeciez dopiero wróciłam z pracy, bo tramwaj się zepsuł; przeciez jeszcze muszę poćwiczyć i zjeść; umyć się; przygotować na rano... Przecież nikt nie widzi, że pies wyszedł tylko na 20 minut. Cichutko, wewnętrzny leniuszku, nikomu nie powiemy.


No cóż, WINNA. Animal neglect. Na szczęście w tym kraju nikt nie daje powaznych kar za znęcanie się nad czworonogami (ok, nietrafiony żart, bardzo wszystkich przepraszam!)




[caption id="" align="alignnone" width="800"] fot. Martyna Rudnicka[/caption]

Dobra, przestańcie krzyczeć, że kolejna nieodpowiedzialna wzięła sobie psa do zabawy, że wzięła, bo biały i ładny i żeby zdjęcia robić i tyle. Nie jest tak, przecież widzicie, jak ładnie razem pozujemy, przecież widać miłość, co nie? (Nie!). Wiem, że źle robię, jak tak psa zostawiam w domu i tylko sikupy robi, ale dlatego właśnie się przyznaję - mea culpa - i proszę o pomoc.


Głównie problem polega na tym, że kończą mi się pomysły co do tego co można robić w domu, kiedy już wiecie, że natury się nie oszuka i kanapa woła zachęcająco, uwodzi, a podwórko milczy obrażone i złowrogo potrząsa gałązkami drzew. Nie szukam tu zamiennika dla spaceru, wiem, że pies musi chodzić na spacery (to akurat było na początku książki o psach, więc to wiedza, której nitk mi nie odbierze!), ale szukam czegoś, czym możemy się zająć w domu. Jak na razie Feta dość często dostaje matę węchową, którą niestety trzeba wymienić na większą (ta, którą ma, jest bardziej dostosowana do jej wielkości sprzed kilku miesięcy... no nie rzucajcie kamieniami!), więc zajmuje jej naprawdę niewiele czasu, by całą rozpracować. To samo tyczy się konga - poza tym - szukam zajęć dla nas obu, żebyśmy sobie budowały więź w ciepłym zaciszu domowym, kiedy na zewnątrz 35 stopni, albo coś.


Kiedy była mała często można się z nią było choćby pobawić, niestety teraz jej wielkość bardzo kłóci się z wielkością naszego mieszkania i jest to raczej niemożliwe, albo bardzo uszkadzające przedmioty wokół nas (to nawet nie jest żart, moje ściany mają tyle wgnieceń od stolików, na które Fuczi wpada, że niedługo będę potrzebowała osobnej szafki na zaprawy do łatania ich).




[caption id="attachment_1081" align="alignnone" width="5472"]feta5 fot. Martyna Rudnicka[/caption]

Chciałabym się zając jakimiś zabawami, które każą psu myśleć (na pewno więcej myśleć, niż biegać i wpadać na przedmioty!), albo węszyć, ale niekoniecznie zawsze węszyć w macie węchowej. Uspokajające żucie i mymlenie też jest mile widziane! Może macie jakies pomysły, czym co zastąpić? Ja np. zauważyłam, że Fecie o wiele więcej czasu zajmuje rozpracowanie kokosa, niż wyciumanie konga, jednak nie daję go jej zbyt często, bo boję się, że w zbyt dużych ilościach mógłby jej zaszkodzić. Jakieś inne pomysły?


edf

Jak Wy się motywujecie do codziennego, wystarczającego zajmowania się psem? Wiecie, chodzi mi o te dni, kiedy naprawdę Wam się nie chce. No bo to chyba niemożliwe, że tylko ja tak mam? A w domu? Kiedy leń jednak Was pokona, czym łatwo i przyjemnie zabawić czworonoga, żeby aż tak bardzo nie cierpiał, nie nudził się i nie zastanawiał, czemu akurat Ty go wziałeś, jak mógł mieć normalnego fit pana i panią, którzy codziennie biegali by z nim po lesie? Przeciez nikt nie chce być wyrodnym rodzicem, prawda? Pomocy! Porady!


PS. Sprawa jest pilna, bo jestem prawie pewna, że tydzień temu Feta planowała ucieczkę i zostanie dzikim wilkiem, bez ograniczeń ludzkiego świata.


PPS. Bardzo proszę bez hejtu! Jakby ktoś polecił jakieś fajne książki dotyczące mind games z piesełem, albo zwyczajnie spędzania czasu razem w domu tak, by nam się nie nudziło, to też bardzo bym chciała, żeby uchylił rombka tajemnicy!

5 comments:

  1. Każdego czasami łapie nas leń szczególnie gdy aura nie sprzyja i wtedy należy znaleźć inne aktywności dla psa by się zmęczył i nas nie zamęczył. U nas sprawdzają się wszelkie aktywności węchowe i nauka sztuczek.
    Zabawy węchowe zawsze zaczynamy od hasła na miejsce - dot. także maty. Najpierw Raksa idzie na miejsce, daję jej do powąchania to co zamierzam schować (np. kong czy jakiś śmierdziuch), potem chowam i wracam mówiąc "szukaj" , początkowo zostawiałam w widocznym miejscu i bardzo chwaliłam ją jak znalazła. Obecnie utrudniam jej poszukiwania, ale na ogół nie zajmuje jej to więcej niż 2 min.
    Fajnym sposobem na spowolnienie spożywania jest np. zamrożenie konga wtedy zdecydowanie dłużej trwa przyjemność wydobywania oraz np. schowanie śmierdziucha w zabawkę np. plastikową kość z rowkami.
    Kolejną grą w którą gramy jest "ence pence w której ręce" (wiem śmiesznie brzmi ale skutkuje), psa sadzamy, do ręki bierzemy smakołyka (na początek dość intensywnego zapachu) i pokazujemy psu że chowamy do zamkniętej dłoni, potem dowolnie zamieniamy / nie zamieniamy dłoni i pytamy w której ręce - smakołyk dostaje gdy łapą wskaże która ręka - oczywiście dajemy zamknięte dłonie do wąchania (moja opanowała to po 2-3 sesjach).

    Na psim przedszkolu trenerka dała fajny pomysł na wspólne uspokajające jedzenie razem z psem. Bierzemy śmierdziucha (dowolnie: żwacz, ucho, kurza łapka) siadamy na dywanie/podłodze, a psu każemy warować obok nas i dajemy smakołyk, ciągle trzymając jeden koniec w ręku. Psiak uczy się że to co najlepsze zawsze pochodzi od nas ludzi dodatkowo uczy psa że przy nas może spokojnie jeść przez co potem nie ma problemów z ewentualnym zabraniem miski czy jakiejś zdobyczy podczas spaceru.

    Jeśli boisz się że w większych ilościach dawanie konga może zaszkodzić to zacznij treningi z jedzeniem przeznaczonym na kolację czyli karmę którą sunia ma zjeść na kolację w misce naszykuj jako nagrody.
    Początkowo psa sadzamy i nagradzamy za cierpliwe siedzenie i skupianie uwagi na nas, potem przechodzimy do trudniejszego elementu: pies siedzi a my robimy krok w przód krok w tył i nagradzamy za każdym razem jak podchodzimy bliżej. Docelowo w tym ćwiczeniu chodzi o to by pies siedział/leżał spokojnie gdy my chodzimy obok czy też obchodzimy psa naokoło.

    Kolejne przydatne ćwiczenie to "Łap/Puść" super sprawa jak zamierzasz trenować jakiekolwiek aportowanie. Bierzemy zabawkę - np. sznurek, psa sadzamy i mówimy "łap" , chwalimy jak złapie/pochwyci w zęby, potem mówimy puść i pokazujemy smakołyk jak puści to dajemy nagrodę, itd. Po kilku sesjach kończymy z nagrodami dostateczną nagrodą jest to że znowu mówimy "Łap".

    W jesienno-zimowe wieczory polecamy trenowanie sztuczek. Jeśli nie masz pomysłów to polecam książki "51 sztuczek dla szczeniaków. Jak aktywizować swojego pupila, krok po kroku" Kyra Sundance oraz "Zabawy z psem. Najlepsze pomysły na krótkie treningi z pupilem" Kyra Sundance.

    Ćwiczeń i pomysłów na aktywność jest bardzo wiele ale wiadomo każdy pies jak i człowiek jest inny dlatego należy szukać co naszego psa "kręci".
    Powodzenia
    AM i Raksa (ON)

    ReplyDelete
  2. Wielkie dzięki, że poświęciłas czas na taki obszerny komentarz! :) na pewno dzisiaj porobię z Feta jakies szukanie (w sumie to myslalam o tym, ale jakos jeszcze nie zabralam sie...). No i książki! To mi najciezej znalezc, bo nie wiem co jest gidne uwagi, a w tygodniu mam bardzo niewiele czasu takze wielkie, szczere DZIĘKI!!! :))

    ReplyDelete
  3. Po pierwsze nie przejmuj się tak. Czasami są dni, kiedy pies nie ma dłuższego spaceru - dni lenia też są potrzebne. Czasem i tydzień lenia - trudno. Poważnie, psu się świat nie zawali, byleby nie przesadzić.

    U mnie sprawdzają się ćwiczenia z wchodzeniem na przedmioty i w przedmioty (matko, ja nie mogę, moje nogi są tam, a przedmiot tu!). Cofanie z wchodzeniem na przedmioty (Szila umiera na etapie wejścia na atlas), pojedyncze łapki, podnoszenie każdej łapki na komendę, ogólnie cała zabawa ze świadomością ciała.

    Na Twoim metrażu powinny też dać radę:
    - wskakiwanie na ręce i na plecy.
    - zmiany i utrzymywanie pozycji według regulaminu obi
    - trzymanie przedmiotów (coraz dziwniejszych), a potem różne sztuczki z przedmiotem w dziobie
    - trzymanie przedmiotów na głowie
    - zawijanie się w koc, sprzątanie rzeczy do pudełka
    - uczenie rozróżniania komend wyłącznie głosowych bez pomocy ciałem
    - wszelkie sztuczki "statyczne"

    No i nie da się ukryć, że tropienie świetnie zabija psa, ale do tego trzeba wyjść z domu. Plus jest taki, że "sportowe" (nuda, wiem, ale przynajmniej pies ma zajęcie) można zrobić dość szybko. No i masz Harmatę w mieście, może warto pójść w użytkowe (będę Ci wtedy bardzo zazdrościć, bo NADAL nie zorganizowała się grupa w mojej okolicy)?

    Ale tak uczciwie, to w sytuacji, kiedy leń jest jednodniowy, to ja bym po prostu zostawiła psa samemu sobie.

    ReplyDelete
  4. Ale kiedy wiesz, ze moja panika, ze pies cierpi jest wieksza. All good ideas, a teraz idz pochwal fete za to, co ci wyslalam na whatsapp!!!!!

    ReplyDelete
  5. Możesz być nowa, ale dobrze Ci radzę weź się w garść i teraz w tę piękną jesień (taaa...) ogarnij Fetę z ciągnięciem i darciem japiszona, utrwali jej się i wtedy bardzo, bardzo nie będzie Ci się chciało nic z tym robić. A szkoleniowcy potem powiedzą Ci 'to owczarek, on tak ma'.

    A jak chcecie coś powęszyć razem w domu, to może poczytaj o nosework? :) Na początku to nagradzanie za oznaczanie zapachu, więc dla psa brzmi pysznie, a dla Ciebie satysfakcja, że jednak coś tam ta psia głowa myśli.

    Nam kiedy naprawdę się nic nie chce, to nie robimy nic, o! Niech pieseł uczy się, że czasami leniuchujemy. I całe szczęście okazało się, że mój owczarek nie lubi biegać. bo nie. bo nie widzi sensu w bieganiu do przodu i męczeniu łapek.

    ReplyDelete