Jakbyście kiedyś zadali mi te pytanie, bez wahania odpowiedziałabym, że wolę miasto - jest więcej do roboty, są muzea, knajpy i inne tego typu rzeczy - w sumie, to nawet jak nie masz z kim, to możesz porobić wiele. Trzymała się swojego przekonania o wyższości miasta nad wsią bardzo długo i z wielkim uporem - im większe, tym lepsze, ciekawsze i fajniejsze.
Później przyszły obowiązki, praca, chęć zadbania o siebie i całkowity brak energii i odwagi, by spać po 3godziny na noc i biec z uśmiechem do pracy. Już od paru lat coraz bardziej i bardziej zaczęłam sobie cenić święty spokój, możliwość odpoczynku i brak zbędnych frustracji czy stresów. Ostatecznie ja i mój mąż wylądowaliśmy w miejscu, w którym miasto nie podoba nam się już wcale, a jedyny sens widzimy w mieszkaniu na wsi - takiej typowej wsi, o której ktoś mógłby nawet powiedzieć, że to dziura.
Wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi, bo na takich wsiach często królują stare przekonania na temat wszystkiego, powtarzane z pokolenia na pokolenie; każdy o każdym wie wszystko i wszystko jest wszystkich sprawą. Wiem, że ciężej jest się tam wyrwać z domu i ludzie mówią, że z takich miejsc się wyjeżdża - a nie do nich przyjeżdża - ale nie mogę się wyleczyć z mojej fascynacji takim właśnie życiem.
Wolałabym
już chyba usłyszeć od czasu do czasu, że jestem dziwna; albo, że ktoś
mnie obgaduje pod sklepem; albo nawet, żeby Pani z domu obok spojrzała
na mnie dziwnie, bo nie pozwalam głaskać swojego psa. Pewnie byłabym też
znana jako "ta dziwna, co z prawie nikim nie rozmawia", ale jakoś mi to
za bardzo nie przeszkadza (możliwe, że to dlatego, że teraz moje życie
toczy się w mieście, gdzie wszyscy są anonimowi).
Mamy
to szczęście, że planujemy budowę domu - oczywiście jest no na tyle
wczesny plan, że póki co naprawdę napawa mnie to wszystko takim
strachem, że boję się o tym nawet mówić znajomym. Wiecie jak to jest,
jak się czegoś bardzo chce, i człowiek się boi, ze jak powie to na głos,
to to zniknie? Tak właśnie mam z moim marzeniem o domu, ogrodzie, i
moim prostym życiem - bez tłumów, turystów i 11 piętrowych bloków wokół
mnie.
No, ale już - jest, napisane. Mówiła pewnie dalej o tym nie będę, ale wiecie - to dla mnie taki mały kroczek w przód.
A
Wy? Wolicie szybsze życie w mieście, czy powolne i nudne życie na wsi?
Wolicie biegać po restauracjach ze znajomymi, czy pić wino z wiejskiego
sklepu z babcią?
No comments:
Post a Comment