Sunday, January 28, 2018

A możesz iść sama do tego weterynarza?

Ja to widzę tak - jeden pies, to już problem. Nie pojedziesz wszędzie i wszystkim, nie wszędzie wejdziesz, a i na pewno będzie Ci dane stracić parę lat życia poprzez stres odczuwalny gdy spotykasz/słuchasz idiotów w swoim otoczeniu, albo pytań z serii: "Po co to z takim dużym psem wychodzić, jak to można?" (serio! Co prawda pytanie było do mojej koleżanki - właścicielki Boksera - ale wciąż). Konkluzja jest jedna, moim skromnym zdaniem - pies, czy go kochamy, czy nie, pewien problem stanowi. 

That being said, dlaczego by nie mieć dwóch, skoro ten jeden to już problem? Dwa to też problem, prawda, ale czy większy? NIE, nieprawda, BROŃ BOŻE  - nawet mniejszy (mężu, jeśli to czytasz - czytaj uważnie)!

Co Ty gadasz, jaki mniejszy? Z jednym psem to jeszcze chociaż pojedziesz pociągiem, a z dwoma? Z dwoma to już nic nie zrobisz, bo nawet ich nie wciśniesz pod nogi w tym pociągu. I dwa razy więcej kup do sprzątania, i dwa razy więcej spacerów, i dwa razy więcej pieniędzy... 


No dobra, może i racja - jest w posiadaniu więcej niż jednego psa coś problematycznego, ale... Spójrzmy na dobre strony! Wszyscy wiemy, że dwa psy, to dwa razy więcej miłości, dwa razy więcej radości (ciiiiichooo....), dwa razy więcej psa w psie i można się poświęcić całkowicie opiece tym bezgranicznie zapatrzonym w nas stworzeniom, zamiast myśleć o swoich życiowych klęskach, porażce ambicji i generalnie - tragedii istnienia samej w sobie, co nie? Nie? Nikt? Tylko ja? Ok..

Przejdę to meritum - chciałabym bardzo drugiego psa. Nie, nie dzisiaj, ale chciałabym się zacząć za nim rozglądać, i móc go mieć, tak najpóźniej za półtora roku, dwa lata. Mam jedno pytanie w związku z tym - jak namówić współlokatora z obrączką do tego, by też chciał, tak jak ja chcę? Bo wiecie, on jest z tych, co to widzą problem, a jak znajdą rozwiązanie, to owe rozwiązanie okazuje się być jeszcze większym problemem. Generalnie najbezpieczniej jest bez zmian, z poziomu kanapy. O, tak jest najfajniej. 

Jak takiego delikwenta namówić na papi? Już z pierwszym nie było łatwo, ale teraz wydaje się być (more or less) zadowolony. Mimo to, pies nadal jest bardziej mój, niż nasz (patrz: tytuł wpisu) - to kolejny problem. Przy dwóch psach miło jest być w tym wszystkim we dwoje - u nas mąż jest trochę pomocnikiem, i nie powiem, że nie robi nic, jednak główna odpowiedzialność spoczywa na mnie. Ciężko mieć do niego o to pretensję, bo to ja chciałam psa, ale wydawać by się mogło, że decyzja - jeśli zapadła wspólnie - jest wspólna, i nie trzeba włosa dzielić na czworo i dochodzić, czyj to był pomysł, prawda? Jak się okazuje, nie do końca.



Pojawia się zatem drugi problem - nie, nie moje wymarzone papi, mąż! - i poczucie odpowiedzialności, chęć zajmowania się i w razie potrzeby - zajmowanie się dwoma psami razem, a nie w pojedynkę, z pomocą przystojniaczka z kanapy. Wiadomo, pies jest fajny, jak jest miło, ale jak się wraca do domu do kałuży gówna wokół leża, to w sumie pamiętasz? To Ty chciałaś psa

Jak tego uniknąć? Jak namówić i przekonać do - naraz - odpowiedzialności, uznania ojcostwa i zgody na drugie (nie)szczęście? Potrzebuję porady, jak zmotywować i na co najlepiej wyćwiczyć taką upartą, niechętną bestię. 

Może ktoś jeszcze wie, jak wyeliminować pytania z serii: 

- Po co kupujesz jej witaminy? Ile to kosztuje?
- A może pójdziesz sama do weterynarza?
- Możemy dzisiaj nie iśc na długi spacer? Przecież była wczoraj!
- Musisz z nią ćwiczyć t e r a z?

Wszyscy macie jakieś sztuczki, jak motywować pupili, na co, i co na zachętę. Może ktoś z Was ma te same metody na chłopa? 

 


5 comments:

  1. Posiadanie jednego psa jest fajne, ale drugi pies zmienia wszystko. Po drugim psie już nie wyobrażasz sobie mieć tylko jednego psa. Najfajniejsze jest obserwowanie ich relacji, te głupie zaczepki, a nawet rozdzielanie bójek (o kawałek kartonu). I nie ma nic lepszego niż dwa kudłate szczęścia, które wchodzą Ci do łóżka rano, bo one chcą już, teraz, jeść, siku, cokolwiek. Dwa psy, to dwa razy więcej szczęścia.
    Pewnie przez to, że pies jest bardziej Twój, to chłop ma opory :) Bo nie może się wczuć w to, jak fajnie jest mieć psa. Niech spróbuje pobyć z kudłaczem, niech poprzybijają piątki razem, zjedzą kabanosa na pół, niech razem odpyskują jakiemuś januszowi żeby sam założył kaganiec. Pokaż mu jak jest fajnie. I powiedz, że jest o wiele cieplej zimą, więc zaoszczędzicie na ogrzewaniu, gdy każdy będzie miał swojego psa do tulenia. Na wiosnę większa motywacja do wyjścia na spacer, (wtedy każdy będzie miał swojego psa, plus do szacunu na dzielni, wszyscy będą schodzić wam z drogi. i spacery są zdrowe.), a w lato będzie można razem poumierać z gorąca i zjeść lody. Hej, no i będziecie mieć parzystą liczbę domowników, 3 to taka brzydka liczba.

    My mieliśmy kupić playstation VR (nawet zrobiliśmy preorder), bo przecież wystarczająco problemów jest już z jednym owczarkiem, ale kupiliśmy zamiast tego szczeniaczka. Małego, sikającego wszędzie szczeniaczka i to była najlepsza decyzja. A następnym razem weźmiemy od razu dwa szczeniaczki! Niech razem kombinują kiedy jest najlepsza pora na zjedzenie kapci.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ah, no i jeszcze:
      - Po co kupujesz jej witaminy? Ile to kosztuje?
      Miljon. Mniej niż leczenie u weterzynarza.
      - A może pójdziesz sama do weterynarza?
      Właściwie mogłabyś, ale od czego są mężowie, nie?
      - Możemy dzisiaj nie iśc na długi spacer? Przecież była wczoraj!
      Obiad też był wczoraj i przed wczoraj gasiłaś światło.
      - Musisz z nią ćwiczyć t e r a z?
      W sumie nie wiem, a musisz? A nie możesz za 5 minut? Może zasłaniasz telewizor?

      Delete
    2. Hahaha :D Kocham te dwa komentarze jak własne. Na tym etapie pytania z serii czy mogę coś zrobić sama, albo później stały się elementem wojny małżeńskiej - na początku ulegalam, bo przecież mogę to wszystko robić później (najlepiej jak mąż nie w domu, albo nie z nami na spacerze) albo sama, ale teraz, na tym etapie - zadam uznania ojcostwa !

      Delete
    3. No i jasne, że też chce drugiego psa - ale kupiłam mu komputer i ps -moze to był mój błąd ?! Część mnie chce mu kupić tego psa jako prezent, ale bardzo bym chciała, żeby sam tez chciał. W każdym razie dobrze się uśmiałam czytając co napisałas :D

      Delete
    4. W sumie przy jednym psie też pamiętam kłótnie małżeńskie w stylu 'to też Twój pies, a może ty z nim pójdziesz, ty sprzątasz!', najzabawniejsze było zaklepywanie kto nie sprząta jak się zsikał gdy był sam w domu. Przy dwóch psach problem kłótni małżeńskich na ten temat znika, bo są już dwa psy, każdy w sumie ma swojego no i przecież nie ogarniesz dwóch psów sama. Hej, masz tutaj kolejny argument: drugi pies polepsza relacje w małżeństwie. Potem będziecie już leżeć otuleni psami, wybierając jak najlepszą lokalizację na dom (koniecznie z dostępem do jeziora i blisko pól/lasów żeby psom było dobrze) i planowali kolejne szczeniaczki. I nie będziecie pamiętać jak to było nie mieć kłaków w herbacie.

      Delete