Sunday, April 30, 2017

Cztery psie łapki na trzydziestu metrach.

Przyszła kolej na piesełka. Przypominam, że nie chodzi mi o jakiś niezbędnik przyszłego posiadacza, czy inny banał. Po prostu chcę się podzielić tym, co w pierwszych miesiącach okazało się niezbędne dla mnie i Fety, a jeśli komuś to przypomni o zakupie jakiegoś drobiazgu przed przyjazdem szczeniaka, to super. :)


Najbardziej oczywiste (poza kennelem, który dla mnie jest niezbędny) - smycze, szelki, obroże, adresówki, woreczki (koniecznie w żarówiastych kolorach z zapachem limonki, bo przecież jest łatwiej, gdy kupa zaleci nam cytrynką). Jeśli jesteście takimi maniakami jak ja, to na pewno kupicie je dużo wcześniej - ja jestem winna zakupom zaraz po urodzeniu się psiaka. TAK, nawet nie miałam ustalonej daty odbioru malucha, ale już miałam dla niego smycz, adresówkę i obrożę. Co więcej, są to rzeczy, których do dzisiaj nie może nosić, bo kupiłam je w rozmiarze na dużego psa. I to jest coś, co moge Wam szczerze polecić - tak mocno, jak tylko możecie, postarajcie się nie kupować słodziachnych smyczek dla malucha, który ma wyrosnąć na sporego zwirza - to zwyczajnie nie ma sensu, bo pies rośnie w takim tempie, że najlepiej jest zebrać pozostałości po szczeniętach znajomych i rodziny (jeśli jest taka możliwość) i czekać cierpliwie na dzień, kiedy będziemy mogli się w końcu lansować łorsou dogiem, czy innym kudłatym artem. ;)


[gallery ids="247,246,245" type="rectangular"]

dav


Kolejną rzeczą są zabawki. Zabawki nauczyły mnie (po raz kolejny), że gdy próbujesz oszczędzić na niektórych rzeczach, bardzo często może okazać się, że zapłacisz dwa(dzieścia) razy. Aktualnie nie posiadam żadnej zabawki dla psa, którą kupiłam i którą uczciwie się z nią bawiłam i która przetrwała do dzisiaj. Wszystkie się rozpadły, nawet te pseudo handmade. Nie pochwalę się zatem niczym szczególnym, bo wszystkie cuda, które do tej pory wydawały mi się zwyczajnie za drogie jak na żujki dla psa są dopiero w drodze, a reszta to już podniszczone żujki za grosze, które odpadają z gry jak mąż mojej siostry - co chwila i bez honoru*.


dav


Przy okazji zdjęcia napomknę też konga i rękawicę do odkłaczania - pierwszy przedmiot niezbędny, by uspokoić troszkę nadpobudliwego czworonoga ze zdecydowanie za dużą ilością energii; drugi dobrze pomaga zadomowić się w świecie wyparcia i iluzji, że da się odkłaczyć mieszkanie i nie budzić z sierścią w oczach codziennie rano. ;)


Dobra karma to podstawa - nie będę się rozpisywać. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że warto jest ją kupić wcześniej online, żeby było troszkę taniej i żeby nie bulić potem w sklepie zoologicznym za żarełko na kilogramy. Ja nawet nie mam takiego sklepu w pobliżu, więc decyzja była dość prosta. Poza tym nie oszukujmy się - byłam tak podjarana faktem, że młoda w końcu do nas przyjeżdża, że najchętniej wykupiłabym wszystkie strony z psimi (nie)zbędnikami. Karmę w sumie wspominam tylko dlatego, że na niespożyte pokłady szczeniaczkowości fajne są też maty węchowe. Pies się trochę powysila i poniucha, a my mamy chwilę spokoju. :D No i oczywiście pamiętajmy, by zawsze mieć przy sobie smaczki! Mi się niestety na początku wydawało, że jak wychodzę na chwilkę, to po co? Nope! Weź nerkę (którą też fajnie mieć zanim pies pojawi się w domu, zamiast potem pakować oślizłe parówy do kieszeni), naładuj do niej parówek i bądź lekiem na całe zło (które czai się na zewnątrz wśród nowości) dla swojego psa.


[gallery ids="254,243,255" type="rectangular"]

Co więcej? Mniej przyjemne sprawy - cążki do pazurków i kleszczołapki. Upewnijcie się, ze macie zwłaszcza te drugie, które u mnie mimo kropelek i innych antykleszczowych zabiegów przydały się już po miesiącu użytkowania psa. Co więcej, paranoja i panika, że pieseł zachoruje od ohydnego pasożyta jest gratis, więc się opłaca!


[gallery ids="251,253" type="rectangular"]

Do posta wkradł się niezły chaos, więc chyba na tym póki co zakończę. Zawsze mogę później napisać coś podobnego, tylko inaczej to zatytułować, nie? :D


*Mąż mojej siostry uwielbia gry planszowe, ale w ogóle nie umie przegrywać. :D

1 comment:

  1. Bartek czuje się bardzo urażony :D
    Pokazywałaś mi ten różowy komplet? Kompletnie nie kojarzę.

    ReplyDelete